Iwona Żochowska, dyrektorka Fundacji, obdarowała wczoraj dzieciaki górą prezentów na święta. — Co tam macie? — pytała Ola, zaglądając do paczek swoich młodszych sióstr. To bliźniaczki, które podobnie jak Ola, od urodzenia niedosłyszą. Aparaty słuchowe dziewczynek trzeba wymieniać co pięć lat. Sprzęt Oli niedawno stracił ważność i zaczął się psuć. Warte prawie 10 tys. zł nowe aparaty
słuchowe do obu uszu, są Oli niezbędne do codziennego funkcjonowania, bo dziewczynka od urodzenia słyszy aż o 65 proc. mniej dźwięków niż jej zdrowi rówieśnicy. Dzięki Fundacji „Przyszłość
dla Dzieci” i dwóm Tomkom, którzy zadedykowali Oli swój start podczas warszawskiego Biegu Niepodległości, udało się uzbierać pieniądze na nowy sprzęt. Do uszu Oli dociera teraz każdy dźwięk.
Jest bystra, wszędzie jej pełno
Dziewięcioletnia Ola jest pogodną dziewczynką. Jej mama mówi, że wszędzie jej pełno. — Jest bardzo bystra, bardzo dobrze radzi sobie z liczeniem i pisaniem — mówi Ewa Głogowska, mama Oli.
Siostry Oli chodzą do pierwszej klasy i również dobrze się uczą. — Agnieszka umie już czytać, a Patrycja pisać. Agnieszka ma aż 95-procentowy niedosłuch, ale wygadana jest chyba bardziej niż niejeden jej rówieśnik — opowiada Ewa Głogowska. Młodsze siostrzyczki Oli, 7-letnie bliźniaczki, mają jeszcze działające aparaty. Rodzice nie są w stanie sfinansować zakupu nowych, tym bardziej, że sześcioosobową rodzinę utrzymuje tylko ojciec dziewczynki.
Pod skrzydłami Fundacji
Fundacja wzięła pod swoje skrzydła Olę i jej dwie siostrzyczki. — Oznacza to, że będziemy stale prawdzali, czego dziewczynkom potrzeba i zapewniali im pomoc — mówi Iwona Żochowska. Organizacja
opiekuje się już grupą 150 dzieci. W tym roku ponad 500 tys. zł przeznaczyła na leki, turnusy rehabilitacyjne i środki pielęgnacyjne, kupiła sprzęt medyczny za ponad 100 tys. zł i sfinansowała badania profilaktyczne.
Edyta Hołdyńska