Alicja, 11-latka z Barczewa skończyła czwartą klasę podstawówki z wyróżnieniem. Jej mama, pani Joanna nie kryje dumy z tego powodu. Ale podkreśla, że świetne wyniki w nauce kosztowały Alę wiele wysiłku. — Córka chodzi do szkoły w Łęgajnach, ma tam wspaniałych nauczycieli — chwali pani Joanna. — W klasie jest tylko 11 osób, więc warunki są bardzo dobre. Ja też jej pomagam w nauce. Teraz ma wakacje, odpoczywamy u rodziny.

W czasie roku szkolnego Alicja ma dużo zajęć. Korzysta z pomocy pedagoga. Po szkole mama wozi ją do logopedy. Poza tym wspólnie siadają nad książkami. — Alicji dużo trzeba tłumaczyć. Córka ma też mały zasób słownictwa. Dużo czytamy. Ala nie ma dobrej pamięci, muszę jej powtarzać wiadomości — opowiada pani Joanna.

Alicja urodziła się z niedosłuchem zmysłowo-ruchowym. Lekarze odkryli jej chorobę bardzo późno, bo dopiero w wieku 4 lat. — Córka była nerwowa, nie mówiła. Trafiliśmy do bardzo dobrej specjalistki, która zdiagnozowała niedosłuch — wspomina pani Joanna.

Od 6 lat Alicja nosiła aparat słuchowy. Nie był komfortowy. W końcu się zużył. Zakup nowego to horrendalny wydatek dla pięcioosobowej rodziny. Bo Alicja ma siostrę bliźniaczkę Maję i starszą siostrę: gimnazjalistkę Wiktorię. Pracuje tylko tata dzieci. Pani Joanna musi być w domu, żeby pomagać Alicji, wozić ją na zajęcia, pomagać w nauce. Dziewczynka jest wciąż pod opieką logopedy.
Dlatego zakup nowoczesnych aparatów słuchowych, które kosztują 18 tys złotych, to wydatek ponad siły tej rodziny. Ale w końcu są!

Małe, dyskretne i bardzo wygodne — takie są nowe aparaty słuchowe Alicji. — Córka słyszy wszystko, co się do niej mówi. I telewizora w końcu nie trzeba podgłaśniać. Cieszę się bardzo, że udało się kupić te aparaty! — uśmiecha się pani Joanna.

Przed pójściem spać Alicja odkłada aparaty do pudelka. Wyłącza baterie, żeby się nie marnowała. — Nowe aparaty są zupełnie inne niż poprzednie. Tamte były wielgaśne — opowiada mama dziewczynki.

Jaką dziewczynką jest Alicja? Jak mówi jej mama, jej córka ma tendencje do… rządzenia. — Maja jest zupełnie inna: stonowana, spokojna. Mimo że córki są bliźniaczkami, to są inne z charakteru i z wyglądu — uśmiecha się pani Joanna.
W czasie wolnym od zajęć Alicja lubi rysować, bawić się i biegać po podwórku. Jest dziewczynką pogodną, wesołą, której nigdy się nie nudzi. Świetnie dogaduje się z siostrami i z dziećmi na podwórku.

Po zdiagnozowaniu niedosłuchu Alicja trafiła pod skrzydła Fundacji „Przyszłość dla Dzieci”. — Jestem bardzo zadowolona z pomocy Fundacji — w głosie pani Joanny słychać wdzięczność.

To właśnie Fundacja zadbała o to, żeby dziewczynka miała nowe aparaty słuchowe. — Ich zakup dofinansowaliśmy z pieniędzy przekazanych przez Pracownię Wizerunku — mówi Iwona Żochowska- Jabłońska, dyrektor zarządzająca Fundacją Przyszłość dla Dzieci.

Przypomnijmy, że Fundacja „Przyszłość dla Dzieci” została założona w 2002 roku przez wydawcę „Gazety Olsztyńskiej” i „Dziennika Elbląskiego”. Jest największą na Warmii i Mazurach organizacją udzielającą indywidualnej pomocy niepełnosprawnym dzieciom. Okazuje się, że w naszym regionie jest wielu darczyńców i chętnych do pomocy. — Zależy nam, żeby uzbierać jak największą ilość środków. Dzięki nim jesteśmy w stanie opłacić leczenie i rehabilitację naszych podopiecznych. Cieszy nas, że w akcje charytatywne włącza się wiele osób— podkreśla Iwona Żochowska-Jabłońska.

Aleksandra Tchórzewska
a.tchorzewska@gazetaolsztynska.pl