Kolejny pracowity rok pracy Fundacji „Przyszłość dla Dzieci” i kolejny milion podarowany przez podatników. Znów okazało się, że blisko 350 dzieci, podopiecznych Fundacji, mogło liczyć na wsparcie i pomoc osób z całej Polski. Ten milion to także wyraz zaufania, jakim, rozliczający swoje PIT-y, kolejny raz obdarowali podopiecznych Fundacji „Przyszłość dla Dzieci” i Grupy WM.
Bartek ma 5 lat i zespół Angelmana, chorobę genetyczną, z którą będzie żył zawsze. Nie mówi, ale niedawno zaczął chodzić.
— A jeszcze niedawno nie miał poczucia równowagi — mówi pani Agnieszka, mama Bartka. — Dziś radzi już sobie z wchodzeniem po schodach, pod górkę i po nierównych powierzchniach. I po trawie… Jeździ też rowerem, choć w tej kwestii potrzebuje jeszcze pomocy.
Rodzice Bartka marzą o pierwszym słowie, które syn byłby w stanie wypowiedzieć. I o tym, by był jak najbardziej samodzielny. Pani Agnieszka pracuje, a jej mąż opiekuje się dziećmi. Życie z jednej pensji nie jest łatwe, a choroby Bartka generują olbrzymie koszty. Bo zespół Angelmana to niejedyne schorzenie, z którym boryka się chłopiec.
— Syn ma zeza, nadwzroczność i astygmatyzm — mówi pani Agnieszka. — Potrzebuje okularów, a one kosztują. Staramy się korzystać z rehabilitacji na NFZ, ale to nie wystarczy. W nocy synek musi nosić pieluchy.
Jesteśmy mieszkańcami Warmii i Mazur. Widzimy potrzeby innych ludzi, tych, którzy są wokół nas. To dlatego bardzo angażujemy się w działalność społeczną i charytatywną. Robimy wszystko, aby pomóc dzieciom potrzebującym wsparcia. Pomoc Fundacji jest dopasowana do konkretnego dziecka właśnie dlatego, że jesteśmy blisko i wiemy, kto czego potrzebuje. Niewiele zrobilibyśmy jednak bez tych, którzy nam ufają i wiedzą, że pieniądze zebrane dla dzieci trafią właśnie do nich. Za każdą formę wsparcia Fundacji bardzo dziękuję. Dzięki temu milionowi będziemy mogli pomóc jeszcze większej liczbie dzieci.
Zosia ma nieharmonijny rozwój psychoruchowy, opóźniony rozwój mowy, obniżone napięcie mięśniowe, obrócenie stóp w kierunku koślawości i nieprawidłowy wzorzec chodu. Urodziła się zdrowa, ale później jej mamę zaczęły niepokoić pewne sprawy. Chociażby to, że w wieku 9 miesięcy nie siedziała. Potem były problemy z mową. U logopedy i foniatry okazało się, że Zosia ma osłabiony aparat artykulacyjno-mięśniowy. Dziewczynka jest rehabilitowana, korzysta z pomocy logopedy, uczęszcza na zajęcia z integracji sensorycznej i na hipoterapię.
— Po każdym turnusie rehabilitacyjnym jest znacznie lepiej — mówi mama Zosi. — Córka lepiej siedzi, lepiej też trzyma plecy. Widać, ile dają jej te ćwiczenia.
Nikola cierpi na autyzm wczesnodziecięcy. Dziewczynka od ubiegłego roku chodzi do specjalnego przedszkola w Kętrzynie. — Początki nie były łatwe — wspomina pani Natalia, mama Nikoli. — Najgorsze były rozstania. Ale teraz córka chodzi tam bardzo chętnie. W przedszkolu Nikola ma mnóstwo zajęć, które mają wspomagać jej rozwój. Korzysta z pomocy logopedy, ma zajęcia z integracji sensorycznej i relaksacyjno-kompensacyjne.
Z każdym dniem czterolatka robi coraz większe postępy. Pani Natalia niedawno doczekała się słowa „mama”. — Córka wreszcie wypowiada je świadomie. Wyciąga ręce i biegnie do mnie — cieszy się mama. I marzy, żeby jej córka jeździła na turnusy rehabilitacyjne. — Słyszałam, że dzieci robią ogromne postępy po takich turnusach, ale na to potrzebne są pieniądze. Na pewno sami nie moglibyśmy ich sfinansować. W naszym domu jedynym żywicielem rodziny jest tata Nikoli… — przyznaje.
Jest wielu potrzebujących, ale i wiele osób o wielkich sercach, którzy nie wahają się pomóc. Z roku na rok rośnie liczba tych, którzy darzą nas zaufaniem i przekazują nam swój jeden procent podatku. To dzięki nim w tym roku nasza Fundacja dostała ponad milion złotych. Te pieniądze przeznaczymy na pomoc naszym podopiecznym.
Mikołaj ma 3,5 roku. Jego mamę bardzo wcześnie zaniepokoiło dziwne zachowanie synka: trzepotanie rączkami, chodzenie na palcach i ciągłe wprowadzanie w ruch kół resoraków. Okazało się, że Mikołaj cierpi na autyzm. Ale ponieważ uwielbia, kiedy mama czyta mu książki, prawdopodobnie dzięki temu zaczął w końcu mówić. Rodzice Mikołaja czekali na to długo. Chłopiec ma terapię w przedszkolu i w prywatnym ośrodku. Chodzi też na rehabilitację do szpitala dziecięcego. Zdaniem pani Marty, syn zrobił ogromne postępy. — Naszym marzeniem jest teraz terapia przetwarzania słuchowego. Niestety, ona kosztuje 6 tysięcy złotych. A wcześniej dziecko musi przejść badania, które też sporo kosztują — wzdycha.
— W 2017 roku na pomoc naszym podopiecznym przeznaczyliśmy blisko milion złotych — mówi Iwona Żochowska-Jabłońska, dyrektor zarządzająca Fundacji „Przyszłość dla Dzieci”. — Najwięcej, bo aż 35 proc. tej kwoty przeznaczyliśmy na rehabilitację i turnusy rehabilitacyjne. Sporo kosztują też leki i środki opatrunkowe oraz sprzęt rehabilitacyjny. Finansujemy także badania i wizyty lekarskie — wylicza dyrektor Żochowska-Jabłońska.
Jeśli natomiast mowa o wydatkach w roku 2018 to sfinansowaliśmy lub dofinansowaliśmy dotychczas 150 refundacji za leki i środki opatrunkowe, 131 refundacji za rehabilitację, 114 zakupów sprzętów rehabilitacyjnych: wózków inwalidzkich, rowerów rehabilitacyjnych, aparatów słuchowych, ortez, łóżek rehabilitacyjnych oraz 51 turnusów rehabilitacyjnych.
Pamiętajmy też, że opiekuńcze skrzydła Fundacji to nie tylko pomoc chorym dzieciom. To nierzadko też ulga i blady uśmiech na znękanych twarzach ich mam. Bardzo często ich chore dzieci mają rodzeństwo, które również wymaga opieki i miłości. A one, ledwo wiążące koniec z końcem, niejednokrotnie samotne w zmaganiach nie tylko z chorobą dziecka — też potrzebują pomocy. I to także im nasza Fundacja „Przyszłość dla Dzieci” niesie ulgę.
Magdalena Maria Bukowiecka
m.bukowiecka@gazetaolsztynska.pl