W niedzielne popołudnie w Galerii Warmińskiej siatkarze Indykpolu AZS spotkali się z kibicami. Trzeba przyznać, że frekwencja była największa w historii takich spotkań. Widać po niej, że olsztyńscy kibice kochają siatkówkę i już nie mogą doczekać się nowego sezonu PlusLigi. Tak licznej grupy kibiców nie spodziewał się m.in. trener zespołu Roberto Santilli, który powiedział: — Cieszę się, że na spotkanie z nami przyszło tak wielu sympatyków siatkówki. Mam nadzieję, że już wkrótce będziemy się spotykać w Uranii na naszych meczach, bo bardzo liczymy na wasz doping.
Cieszę się, że na spotkanie z nami przyszło tak wielu sympatyków siatkówki. Mam nadzieję, że już wkrótce będziemy się spotykać w Uranii na naszych meczach, bo bardzo liczymy na wasz doping.
Po części oficjalnej i wspólnych zdjęciach nastąpiła część nieoficjalna, bowiem organizatorzy przygotowali dla kibiców nietypową grę: każdy z nich otrzymał specjalną mapkę z zaszyfrowanymi informacjami o tym, w którym sklepie ukryci są olsztyńscy siatkarze. Pierwszych pięćdziesięciu graczy, którzy odszukali wszystkich zawodników Indykpolu AZS i zdobyli ich autografy, w nagrodę otrzymało bilety na ligowy mecz z Cerradem Czarnymi Radom (17 października w Uranii).
Podczas niedzielnej prezentacji naszych siatkarzy można było też pomóc. Wolontariusze Fundacji „Przyszłość dla Dzieci” zbierali pieniądze na operację Martynki Kasznickiej, jednej z podopiecznych Fundacji.
Iwona Żochowska-Jabłońska, dyrektor zarządzająca Fundacji, podkreśla, że olsztyński klub od lat chętnie włącza się w akcje charytatywne. — Wspólnie gramy dla dzieciaków z Warmii i Mazur już trzeci sezon — mówiła podczas wczorajszego wydarzenia. — Wiele z nich potrzebuje leczenia, sprzętu, rehabilitacji. Martynka jest jedną z nich. Czeka na operację.
Wspólnie gramy dla dzieciaków z Warmii i Mazur już trzeci sezon.
O Martynce pisaliśmy wielokrotnie. Rodzice dziesięciolatki zbierają pieniądze na operację w Stanach Zjednoczonych. A to wszystko po to, żeby dziewczynka mogła zginać łokieć i przede wszystkim poruszać palcami, co ułatwi jej codzienne funkcjonowanie. Jednak kwota jest tak ogromna, że rodzina potrzebuje pomocy.
Operacja i 10-tygodniowa rehabilitacja na Florydzie kosztują 400 tys. zł. Pierwsza operacja musi odbyć się jak najszybciej. — Martynka walczy o siebie — mówi pani Agnieszka, mama dziewczynki. — Wkładamy dużo starań, żeby udało się zebrać tę kwotę. Miliony osób nas w tym wspierają. Mamy już 220 tys. zł! Nie poddajemy się i wierzymy, że się uda.
Marcin Zarębski, menedżer Indykpolu AZS: — Współpraca z Fundacją jest wzorowa. Wiemy, jak wielkie są jej potrzeby. Cieszymy się bardzo, że wspólnie możemy je urzeczywistnić. Każdy z nas dzisiaj wesprze Martynkę. Wierzymy, że w ten sposób uda się zachęcić innych do pomocy.
Współpraca z Fundacją jest wzorowa. Wiemy, jak wielkie są jej potrzeby. Cieszymy się bardzo, że wspólnie możemy je urzeczywistnić. Każdy z nas dzisiaj wesprze Martynkę. Wierzymy, że w ten sposób uda się zachęcić innych do pomocy.
Fot. Grzegorz Kowalczyk
Wolontariusze zadbali też o atrakcje dla najmłodszych. Było malowanie twarzy, zwierzątka robione z balonów, gry i zabawy. Olsztynianie jak zwykle nie zawiedli i pokazali swoją hojność. Do puszek wolontariuszy trafiały datki od serca: od drobnych monet po grube banknoty. — Ludzie podchodzą, pytają, na co zbieramy. Pomagają chętnie — zauważa Ewelina Drężek, wolontariuszka Fundacji.
— To wydarzenie pokazuje, że olsztynianie nie potrafią przejść obojętnie obok nieszczęścia dziecka. Na naszej imprezie zjawiły się całe rodziny i wszyscy świetnie się bawili. To dowód na to, że pomagać można w każdym wieku. I że pomaganie wcale nie musi być nudne. Bo kogo nie ucieszyło wspólne zdjęcie z siatkarzem czy zdobyty autograf? — dodaje Iwona Żochowska-Jabłońska.
Aleksandra Tchórzewska, dryh
redakcja@gazetaolsztynska.pl