http://m.wm.pl/2017/01/orig/1-logo-programu-358385.jpg

Pani Iwonie z Giżycka życie mocno dało w kość. Najpierw opiekowała się bardzo chorym mężem. Mężczyzna zmarł na raka. Potem okazało się, że jej sześcioletni syn Antek ma dystrofię mięśniowa Duchenne’a. — To po prostu zanik mięśni — tłumaczy. — Bardzo dużo ćwiczymy, żeby opóźnić moment, kiedy syn siądzie na wózek.

Antek przy pierwszych ćwiczeniach płakał. Codzienne rozciąganie sprawiało ból. Teraz już jest lepiej, bo się przyzwyczaił.

Nic nie zapowiadało, że chłopiec będzie chory. Pani Iwona ciążę znosiła książkowo. Antek dostał 10 punktów w skali Apgar i wydawał się okazem zdrowia.

Potem jego mamę zaniepokoiło to, że chłopiec chodzi na paluszkach. Najpierw Antkiem zajął się neurolog, a potem poradnia genetyczna. Nikt nie miał wątpliwości, że chłopiec cierpi na zanik mięśni. — Syn musi być intensywnie rehabilitowany — mówi jego mama. — Mamy w Giżycku ośrodek, pod którego opieką jest Antek. Ale raz w tygodniu chodzimy też na prywatną rehabilitację. Oprócz tego ćwiczę z synem w domu.

Antek jest dzielnym przedszkolakiem, ale wiele zajęć opuszcza. — Dopiero co wróciliśmy z Ameryki pod Olsztynkiem — opowiada pani Iwona. — Robiliśmy testy alergiczne. I co wyszło? Skaza białkowa, uczulenie na jajko, na roztocza i kurz…
Chłopiec przyjmuje sterydy. Mimo niepełnosprawności stara się żyć aktywnie. — Jeździ na rowerze, pochodzi sobie, pobiega — mówi pani Iwona. — Chce robić to, co inne dzieci.

Świetnie dogaduje się ze starszą siostrą Wiktorią. Kiedy Antek nie musi ćwiczyć, zajmuje się tym, co lubi najbardziej, czyli autami. Chętnie też ustawia w pokoju tory kolejowe albo układa klocki lego. O swojej chorobie nie mówi. Nigdy też się nie skarży.

Pani Iwona boi się myśleć o przeszłości. — Chcę synowi przedłużyć ten moment chodzenia. Nie wiem, co będzie później — mówi.

Samodzielnie wychowuje dwójkę dzieci. Żyje z zasiłku pielęgnacyjnego i renty rodzinnej.

Całe szczęście, chłopiec trafił pod opiekę Fundacji „Przyszłość dla Dzieci”.
Rozliczenie podatkowe wcale nie musi być nudnym obowiązkiem, lecz także okazją, by pomóc dzieciom. Jeśli jeszcze nie wiecie, komu podarować jeden procent podatku, podpowiadamy: warto go przekazać Fundacji „Przyszłość dla Dzieci”.

Fundacja „Przyszłość dla Dzieci” od 15 lat pomaga chorym dzieciom. Wiele z nich właśnie dzięki pomocy fundacji mogło zrobić swój pierwszy krok w życiu. Inne mogły po raz pierwszy usłyszeć głos rodziców. Ale wciąż jest dużo takich, które czekają na swoją szansę…

Koszty leczenia dzieci są ogromne. Często rodzice chorych po prostu nie są w stanie udźwignąć takiego ciężaru. I właśnie im z pomocą przychodzi Fundacja „Przyszłość dla Dzieci”. — Pokrywamy koszty rehabilitacji, leczenia, operacji, specjalistycznego sprzętu — wylicza Iwona Żochowska-Jabłońska, dyrektor zarządzająca fundacji.

Pod opieką fundacji jest ponad 320 dzieci. Aby im pomóc, naprawdę nie trzeba wiele. — Wystarczy przekazać jeden procent podatku na rzecz fundacji — zachęca Iwona Żochowska-Jabłońska. — W ten sposób pomagamy tym, którzy są najbliżej nas i tego potrzebują: naszym koleżankom, kolegom, sąsiadom.

Aleksandra Tchórzewska

Jeden procent podatku można przekazać Fundacji „Przyszłość dla Dzieci”, wpisując numer KRS 0000148747 w zeznaniu podatkowym. Oprócz tego można w każdej chwili dokonać wpłaty na na konto fundacji: 58 1240 1590 1111 0000 1453 6887.