Wpłać darowiznę na leczenie i rehabilitację dzieci z Warmii i Mazur:
Natan z Orzysza to bardzo dzielny chłopczyk. Nasz 4-letni bohater ma wrodzoną wadę układu nerwowego, która przejawia się przepukliną oponowo-rdzeniową, rozszczepem kręgosłupa i wodogłowiem. Dziecko cierpi również na porażenie wiotkie kończyn dolnych. Pani Justyna o chorobie dziecka dowiedziała się w trakcie ciąży. Diagnoza była dla niej ogromnym ciosem: – Do końca miałam nadzieję, że to jakaś pomyłka. Byłam w szoku. Dużo płakałam, ale szybko musiałam wziąć się w garść. Początki były bardzo trudne. Natan urodził się w stanie krytycznym. Trzy miesiące leżał na oddziale intensywnej terapii. Kiedy wróciliśmy ze szpitala do domu, po jakimś czasie dostał zapalenia płuc. W pewnym momencie przestał oddychać i zaczęłam go reanimować. To było niewyobrażalne przeżycie. Wtedy po Natana przyleciał helikopter, który lądował na orzyskim stadionie – opowiada.
Rodzice ciągle walczą o życie i przyszłość Natana. Choć nie jest łatwo, są pełni nadziei. – Skupiamy się przede wszystkim na intensywnej rehabilitacji. Jeździmy do oddalonego o około 30 km Giżycka dwa razy w tygodniu. Poza tym są jeszcze wizyty u specjalistów w Olsztynie. Dzięki rehabilitacji i systematycznej pracy Natan jest w stanie siadać i poruszać się na wózku. To ogromny sukces, bo lekarze na początku twierdzili, że będzie tylko leżał – mówi pani Justyna.
Chłopczyk na swojej drodze napotyka wiele barier. Wymaga całodobowej opieki. Często choruje i musi być cewnikowany kilka razy dziennie. Mimo to z dziecięcą ciekawością poznaje świat – Natan jest bardzo otwarty. Uwielbia bawić się z dziećmi. Kocha swoje rodzeństwo – Wiktorię i Kamila. Jest z nimi bardzo związany. Kiedy wyjechali na ferie, dzwonił do nich, żeby szybko wracali, bo on na nich czeka. Poza tym jego wierną przyjaciółką jest Perła, nasza sunia. Nie rozstają się na krok. Natan jest również zafascynowany bajką Psi patrol. Ma w swojej kolekcji sporo gadżetów nawiązujących do jej bohaterów – śmieje się pani Justyna.
Chłopczyk jest zapatrzony w swojego tatę, który jest żołnierzem. Chętnie chodzą razem oglądać sprzęt wojskowy przy okazji dni otwartych koszar. Wózek 4-latka ma nawet motyw moro. – To nasze oczko w głowie. Mimo choroby i codziennych trudności Natan jest bardzo wesoły i energiczny. Dzielnie znosi każdą wizytę u lekarza. Swoim uśmiechem potrafi skraść serce każdego. Kiedyś podczas dożynek jakaś nieznajoma pani podeszła do nas i podarowała Natanowi balon. Spytałam, dlaczego? A ona odpowiedziała, że nigdy nie spotkała chłopca, który tak pięknie się uśmiecha – opowiada wzruszona pani Justyna.
mama z Natanem
W niewielkim Orzyszu prawie wszyscy znają Natana. I wszyscy są nim zauroczeni. Podziwiają jego opór w dążeniu do samodzielności. Rodzice chłopca mają wokół siebie wielu wspaniałych ludzi. Mimo wszystko potrzebują wsparcia. Rehabilitacja, wizyty u specjalistów i wreszcie operacja biodra i stópki Natana, o której marzą. To wszystko wiąże się z dużymi kosztami, a te znacznie przekraczają ich możliwości finansowe. – Jesteśmy po konsultacjach w klinice w Poznaniu. Jeśli uda nam się zebrać pieniądze, operacja Natana odbyłaby się w wakacje, czyli za kilka miesięcy. Bardzo nam na niej zależy. Dążymy do tego, by nasze dziecko mogło wstać z wózka za pomocą kuli. Chcemy, żeby jakoś sobie radziło, gdy w przyszłości nas zabraknie. Walczymy o jego samodzielność – przyznaje kobieta.
Koszt operacji to około 12 tysięcy złotych. Rodzice chłopca planują również zakup pionizatora. To kolejny wydatek rzędu 12 tysięcy złotych.
Beata Smaka