— Mieszkamy za granicą, ale pobieramy się w Olsztynie we wrześniu. Chcielibyśmy poprosić naszych gości o prezenty dla dzieci. Czy wiecie państwo komu moglibyśmy je przekazać? — napisał w kwietniu Krzysztof Ulmański do Fundacji „Przyszłości dla Dzieci”.
Wesele odbyło się w Olsztynie
Oczywiście wiedzieli doskonale. W końcu fundacja założona przez wydawcę „Gazety Olsztyńskiej”, już od jakiegoś czasu prowadzi akcję Bukiet Pomocy. — Wystarczy, że młoda para zapraszając gości weselnych, poprosi ich, aby zamiast kwiatów przekazali w kopertach z napisem „kwiaty”, pieniądze przeznaczone na ich zakup. Pieniądze zebrane w ten sposób trafiają do podopiecznych naszej fundacji. Można również poprosić o przynoszenie zabawek, gier i przyborów szkolnych — wyjaśnia Iwona Żochowska, dyrektor zarządzający fundacji.
Podopiecznymi fundacji są dzieci chore, wymagające leczenia i rehabilitacji, często z ubogich rodzin. Dlatego każda forma pomocy jest dla nich cenna. Nie wszystkich rodziców stać na zakup często dość drogich zabawek i gier edukacyjnych, które pomagają w rozwoju dzieci. A każde dziecko ich potrzebuje. Państwo Ulmańscy mieszkają w Irlandii, wesele odbyło się w Olsztynie, skąd pochodzi panna młoda, jej mąż jest natomiast z pochodzenia Krakusem. — Weselicho będzie warmińsko-krakowskie i nie zakończy się szybko, bo Krakusy z Warmiakami bawią się pięknie i długo — zapowiedzieli nam jeszcze przed ślubem Barbara i Krzysztof.
Zrobili to bezinteresownie
Nowożeńcy nie zapomnieli o swojej obietnicy i w miniony wtorek, po hucznym weselu, ponownie napisali do fundacji. — Mamy gry edukacyjno-śmiechowo-matematyczno-fajowe. Środa to nasz ostatni dzień na Warmii, chcielibyśmy przekazać je dzieciom jeszcze przed wyjazdem — podkreślili.
Następnego dnia świeżo upieczeni małżonkowie odwiedzili Fundację „Przyszłość dla Dzieci ”. — Pani Basia powiedziała, że bardzo chcieliby, żeby chore dzieci miały lepszą przyszłość i to jest ich mała cegiełka. Razem z pudełkami gier zostawili dla dzieci karteczkę, na której napisali „bawcie się dobrze”. Państwo Ulmańscy są przesympatycznymi osobami, szkoda tylko, że tak bardzo się śpieszyli. Od razu po przekazaniu prezentów dla naszych podopiecznych udali się w podróż do Irlandii — relacjonuje Iwona Żochowska.
Dyrektor zarządzająca fundacji jest pod wrażeniem nowożeńców, którzy sami zaproponowali swoją pomoc, nie chcąc niczego w zamian. — Zrobili to absolutnie bezinteresownie. Bardzo nas ucieszyła ta inicjatywa. To naprawdę wspaniałe, że młodzi ludzie u progu wspólnego życia, myślą o innych, którzy walczą o swoje zdrowie i życie. Okazało się, że goście weselni państwa Ulmańskich byli bardzo zdyscyplinowani. Nikt nie przyniósł kwiatów, za to wszyscy podarowali gry edukacyjne! Jesteśmy im bardzo wdzięczni i mamy nadzieję, że kolejne młode pary wezmą z nich przykład. W końcu, tak jak zawsze powtarzamy, dla naszych podopiecznych liczy się każda, nawet najmniejsza pomoc — mówi Iwona Żochowska.
Nina Ramatowska