Wpłać darowiznę na leczenie i rehabilitację dzieci z Warmii i Mazur:
Dziś Nadia ma trzy i pół roku. Dokucza też jej oczopląs. — Córka w ogóle nie nawiązuje kontaktu wzrokowego. To bardzo utrudnia jej rozwój, bo dzieci przecież uczą się przez naśladownictwo.
Nadia najbezpieczniej czuje się w swoim domu. Poznaje świat przez dotyk i słuch. Po domu porusza się ostrożnie. Radzi sobie, robi postępy, ale i tak jej życie w niczym nie przypomina życia zdrowych rówieśników. Nadia na prawe oko nie widzi prawie wcale, a na lewe w 70 procentach. Ma także nadwrażliwość słuchową. Kiedy urodził się jej braciszek Bruno, bardzo nerwowo reagowała na jego płacz i bardzo się złościła. Dziś jest już znacznie lepiej. — Nadia pogłaszcze braciszka i go przytuli — opowiada pani Aneta, mama dziewczynki.
Początki życia Nadii były dramatyczne. Dziewczynka przyszła na świat jako skrajny wcześniak — w 23 tygodniu ciąży. Ważyła zaledwie 630 gramów i dostała tylko 2 punkty w skali Apgar. Urodziła się w Gdańsku i pierwsze miesiące swojego życia spędziła w szpitalu. Heroicznie walczyła o każdy kolejny dzień. Przeszła sepsę, leżała pod respiratorem. Miała wiele powikłań spowodowanych wcześniactwem. Najgorsze z nich to retinopatia wcześniacza. To właśnie przez retinopatię Nadia tak słabo widzi.
Rodzice dziewczynki odwiedzali rozmaitych specjalistów i szukali ratunku dla córki. Nadia mając rok przeszła witrektomię, tzw. operację ostatniej szansy. Rodzice dziecka bardzo wierzyli, że uda się uratować wzrok. Niestety operacja nie udała się, siatkówka w tym oku całkowicie się odkleiła.
Dziś Nadia ma trzy i pół roku. Dokucza też jej oczopląs. — Córka w ogóle nie nawiązuje kontaktu wzrokowego —mówi smutno mama Nadii. — To bardzo utrudnia jej rozwój, bo dzieci przecież uczą się przez naśladownictwo.
Problemy ze wzrokiem to nie jedyny problem zdrowotny dziewczynki. Nadia ma także koślawe stopy. Jest pod opieką ortopedy.
Jej leczenie to duże obciążenie dla budżetu domowego państwa Meterów. — Nie mogę córce kupić zwykłych butów — opowiada. — Muszą to być specjalistyczne buty na zamówienie. Mimo że są w części refundowane przez NFZ, to jednak stopa dziecka rośnie tak szybko, że często trzeba wymieniać na nowe.
Kolejnym dużym wydatkiem jest wymiana szkieł w okularach. Rodzina utrzymuje się z jednej pensji. Ze względu na choroby Nadii pani Aneta zrezygnowała z pracy. — Córka cały czas potrzebuje uwagi oraz opieki— mówi jej mama. — Trzeba jej pomagać przy karmieniu czy ubieraniu. Funkcjonuje jak 2- letnie dziecko. Niestety ma też opóźniony rozwój mowy. Mówi po swojemu.
Lekarze pocieszają rodziców Nadii, że jak medycyna pójdzie do przodu, to może za 10-15 lat będzie możliwy przeszczep oka.
— Albo lekarze wszczepią do mózgu urządzenie odpowiedzialne za pole widzenia, specjalne stymulatory — przypuszcza pani Aneta. — Na pewno będzie lepiej. Trzeba w to wierzyć.
Nadia jest pod opieką poradni neonatologicznej, neurologicznej, okulistycznej, pulmonologicznej, audiologicznej i rehabilitacyjnej. Wzrok i skrajne wcześniactwo bardzo opóźniają rozwój ruchowy Nadii. Do wielu specjalistów dziewczynka chodzi prywatnie. Albo dojeżdża. — Okulistę mamy w Warszawie —mówi pani Aneta. — Same dojazdy generują koszta, a co dopiero ceny wizyt.
Dziewczynka najbardziej lubi świecące i grające zabawki. Jej rodzice z dumą obserwują jej każdy postęp.
Dziewczynka najbardziej lubi świecące i grające zabawki. Jej rodzice z dumą obserwują jej każdy postęp.
— Przekazanie jednego procenta nic nie kosztuje —zapewnia Iwona Żochowska-Jabłońska, dyrektor zarządzająca Fundacji. — Wystarczy wpisać odpowiedni numer KRS, aby mali podopieczni naszej Fundacji mieli środki na leczenie czy rehabilitację. To trwa kilka sekund, a może pomóc tym dzieciom. Pamiętajmy, że dzieci, którym pomagamy, żyją wśród nas. Nie bądźmy obojętni na ich los.
Aleksandra Tchórzewska