Było tego mnóstwo. Cały przekrój. Od piórników przez farby po zeszyty, nożyczki, kleje i bloki rysunkowe — opowiada Joanna Głowacka z Olsztyna. — Mieliśmy wielki samochód, wypełniliśmy go po brzegi. Byliśmy zdziwieni ilością przyborów, które przynieśli nasi goście.

Joanna i Michał Głowaccy są rówieśnikami. Mają po 27 lat. Poznali się jeszcze w liceum. Chodzili do różnych klas. — To była miłość od pierwszego wejrzenia — mówią zgodnie.
Po ponad pięciu latach związku Michał oświadczył się Ani. — Mnie nie spieszyło się do zamążpójścia — mówi ze śmiechem Joanna. — To mąż podjął za nas decyzję.
Głowaccy wzięli ślub kościelny. Razem z prawie setką gości bawili się w jednym z olsztyńskich hoteli. Ale zanim to zastąpiło, wszystkim gościom podarowali zaproszenia.— Tam umieściliśmy informację, że nie chcemy kwiatów. Poprosiliśmy o przybory szkolne dla potrzebujących dzieci — tłumaczy Joanna. — Kwiaty się zmarnują, a przybory szkolne dzieciakom się przydadzą.

Joanna: Jak zareagowali znajomi? — Bardzo pozytywnie. — Było bardzo dużo miłych reakcji. A goście wykazali się niezwykłą hojnością!

Pani Joanna wspomina, że pięć lat temu jej siostra Marta również zrezygnowała z weselnych kwiatów. — Poprosiła gości o pluszaki, które trafiły do domu dziecka. Kto wie, może zainspirowaliśmy się właśnie jej historią? — zastanawia się.
Ogromną ilość tych przyborów Głowaccy przekazali Fundacji „Przyszłość dla Dzieci” (jej założycielem jest wydawca „Gazety Olsztyńskiej”). — Nie zrobiliśmy nic niezwykłego — mówi skromnie Joanna. — Dzień jak co dzień!
Joanna mówi o sobie: miłośniczka zwierząt. Pierwsza myśl? — Chciałam prosić gości, żeby zamiast kwiatów przynieśli karmę dla zwierząt. Mąż był jednak innego zdania. Poszliśmy na kompromis. Goście przynieśli przybory szkolne, a my zasilaliśmy konto schroniska dla zwierząt — uśmiecha się.
O Fundacji „Przyszłość dla Dzieci” Głowaccy dowiedzieli się z internetu. — Okazało się, że nasi znajomi zaangażowali się w pomoc dla tej Fundacji. Potem my zaczęliśmy przeznaczać 1 proc. podatku dla chłopca, który jest jej podopiecznym — mówi Michał Głowacki.
I dodaje, że każdego, kto będzie brał ślub, zachęci do tego, żeby zrezygnować z kwiatów. — Będę namawiał, żeby przynieść coś dla potrzebujących dzieciaków — podkreśla.

Ale ślub nie jest jedyną okazją do pomagania. — Często mamy okazję do zrobienia czegoś dobrego, tylko brakuje nam pomysłu na to, jak się do tego zabrać — uważa Agnieszka Terebiłów z Fundacji „Przyszłość dla Dzieci”. — A jest do tego naprawdę wiele okazji. Każdej imprezie można nadać wymiar dobroczynny. Zapraszając rodzinę, przyjaciół do wspólnego pomagania, możemy sprawić, że komuś ta pomoc będzie dana.
Jak można pomoc fundacyjnym dzieciom? — Chociażby zapraszając gości na urodziny dziecka. Goście mogą przynieść dwa prezenty: jeden dla podopiecznego Fundacji, a drugi dla jubilata. Ludzie lubią pomagać, ale nie wiedzą jak. Nasza w tym głowa, żeby im podpowiedzieć, jak to zrobić — mówi Agnieszka Terebiłów.

Pomysły na pomaganie

Aleksandra Tchórzewska
a.tchorzewska@gazetaolsztynska.pl