Mateusz mając osiem miesięcy zaczął gaworzyć „da” „am”, później powiedział mama, tata i właściwie na tym zakończył swoją edukację. Podczas wizyt kontrolnych, lekarze twierdzili że skoro dziecko mówi to z jego słuchem wszystko jest w porządku i nie ma powodu do obaw. Rodzice ze świadomością, że ich synek jest zdrowy żyli do lipca 2012 roku.

Mamę Mateusza zaniepokoił fakt, że maluch nie reaguje na odgłosy kosiarki, przejeżdżających ciężarówek czy włączony odkurzacz. Udała się po raz kolejny na konsultację do laryngologa, który zlecił wykonanie specjalistycznych badań. Wynik okazał się najgorszym koszmarem, Mateuszek był głuchy. Rodzice od tamtej pory na wyjazdy i wizyty u lekarzy wydali wszystkie oszczędności. Rodzina mieszka w małej miejscowości gdzie nie ma specjalistów, którzy mogliby pomóc w rehabilitacji chłopca, a dojazdy do najbliżej położonego Olsztyna są kosztowne. W najbliższym czasie Mateusza czeka wizyta w Centrum Słuchu w Kajetanach, gdzie będzie miał wszczepiony implant ślimakowy.

Po operacji czeka go długa rehabilitacja i ciężka praca aby mógł mówić i normalnie funkcjonować. „Obawiam się, że niebawem nie będzie nas stać na leczenie mojego dziecka, a bez rehabilitacji i specjalistycznej pomocy Mateusz pozostanie w świecie ciszy”- pisze mama chłopca. Jest tyle pięknych dźwięków których Mateusz może nie usłyszeć, pomóżmy mu.