Mały Wojciech dołączył do grona podopiecznych naszej Fundacji w lutym 2024 roku. Choć przyszedł na świat jako zdrowy chłopiec, w wieku 10 miesięcy Jego życie stało się trudniejsze w porównaniu do życia jego rówieśników.

Wojtuś to „mały Słodziak”, w przenośni i od 29 stycznia br. dosłownie. Trafił do szpitala z powikłaniami po nieleczonej cukrzycy, czyli długo utrzymującej się hiperglikemii (bardzo wysokie stężenie glukozy we krwi).

Jeszcze nie postawił pierwszych kroczków, a już musiał walczyć o życie w starciu z ciężką kwasica ketonową (powikłanie cukrzycowe) i każdego dnia mierzy się z przewlekłą chorobą jaką jest cukrzyca typu 1.

 

Co to za choroba?

To przewlekła choroba, w której komórki układu odpornościowego atakują komórki trzustki. Przez zaatakowanie zdrowej trzustki organizm nie jest w stanie sam produkować hormonu insuliny, który jest potrzebny do metabolizmu cukrów w organizmie.

To bardzo podstępna choroba. Zaniedbana, nieleczona prowadzi do wielu powikłań i śmierci.

To choroba nieuleczalna!

To choroba, która jest niepełnosprawnością, której na pierwszy rzut oka nie widać!

 

Jak teraz wygląda codzienność Wojtusia?

Wojtuś nosi „trzustkę w saszetce, a ściślej mówiąc jest podłączony do osobistej pompy insulinowej. Ma też sensor, który wskazuje glikemie i dzięki czemu nie ma potrzeby zbyt częstego kłucia małych paluszków celem sprawdzenia glikemii.

Ma ustawione dawki insuliny w pompie, rodzice komponują Mu posiłki, odważają 1 WW (wymiennik węglowodanowy), następnie wpisują w pompę odpowiednią ilość insuliny na daną porę dnia i podają. Dopiero po podaniu insuliny Wojtuś może rozpocząć posiłek.

Zmianę wkłucia (zestawu infuzyjnego) ma co 2 dni, a zdarza się i codziennie (gdy pomimo podanej insuliny poziom glukozy wciąż narasta). Gdy glikemie są wyższe niż 250 mg/dl wtedy Wojtuś ma dodatkowo kontrolowany poziom ketonów i glukozy w moczu.

 

Jak ma się Wojtuś?

Całkiem dobrze, średni poziom glikemii = 166 mg/dl, choć trudno Mu przestawić się na nowy tryb życia..

Musiał zostać nagle odstawiony od kp, nie je już na żądanie, nie je już kiedy i ile chce..

Teraz ma wyznaczone ilości i pory posiłków.

Nie może podjadać miedzy posiłkami. Gdy glikemie szaleją (ponad 300 mg/dl) z nieznanych powodów (może to być np. zmiana pogody) samopoczucie Wojtusia ewidentnie się pogarsza. Staje się marudny, rozbity, płaczliwy..

Mimo ciosu zadanego prosto w serca rodziców przez Cukrzycę typu 1, która pozbawiła ich Synka beztroskiego dzieciństwa, postanowili się nie poddawać. Są gotowi na poświęcenie i dopilnowanie Wojtusia na każdym kroku. W tych trudnych zmaganiach dzielnie kibicuje i towarzyszy im starszy brat Wojtusia, Ignaś.

Jednak znaczną przeszkodą na drodze rodziców w ich walce o samodzielność synka są koszty związane z leczeniem Wojtusia.

Koszty leczenia, w tym cały osprzęt medyczny nie jest w pełni refundowany. Leczenie cukrzycy i jej powikłań jest bardzo kosztowne. Dlatego postanowili zgłosić się do naszej Fundacji z prośbą o wsparcie.