W piątkowy wieczór serca kibiców okazały się gorące nie tylko za sprawą kibicowania.

— Wspieranie swojej drużyny jest ważne, ale ważne jest też wspieranie kogoś w potrzebie. A obowiązkiem ludzi zdrowych jest pomagać. Dlatego postanowiliśmy z przyjacielem wylicytować wspólne chwile z zawodnikami AZS przed meczem oraz możliwość wręczenia nagrody dla najlepszego zawodnika meczu — cieszy się Grzegorz Pykała z Węgorzewa, który z Robertem Pietrzakiem przekazali tysiąc złotych, aby Martynka mogła żyć normalnie.

O aukcji pan Grzegorz dowiedział się z internetu. Poczekał prawie do końca licytacji i jedną poważną propozycją pokonał wszystkich.

— Lubię takie wyzwania. Lubię też wyjazdy na mecz, aktywnie kibicuję od lat 90. Możliwość pomagania komuś połączona z możliwością realizowania swojej kibicowskiej pasji jest czymś najprzyjemniejszym na świecie — dodaje kibic.
Zwycięzca aukcji mógł być jeden, ale kibice do tej charytatywnej gry mogli się włączyć także w inny sposób — wysyłając sms-y. Cały dochód zostanie przeznaczony na leczenie niesprawnej ręki młodej olsztynianki.

— Takie chwile chwytają za serce. Gdy widzisz, jak w przerwie meczu dziesiątki ludzi wyciągają telefony i wysyłają sms-y, aby Martynka mogła polecieć do USA, gdzie wybitni specjaliści zrobią wszystko, by jej pomóc. Siatkarze to szczęściarze — są zdrowi, mają sprawne ciała. Dlatego my, cały AZS, wraz z naszymi wiernymi kibicami musimy pomóc Martynce też chwycić to szczęście. Cieszmy się, że od lat możemy wspierać Fundację „Przyszłość dla Dzieci”, pod której skrzydłami znajduje się dziewczynka — mówi Marcin Zarębski, menedżer ds. marketingu Indykpol AZS Olsztyn.

Siatkarze zostali odprowadzeni na parkiet pod eskortą małych podopiecznych Fundacji. — Staramy się im regularnie pomagać i to zawsze jest wzruszający moment. Musimy być jednością. Wszyscy ludzie, jeśli chodzi o zdrowie, powinni grać w jednej drużynie — uważa Marcin Zarębski.

Martynka ma 10 lat i ogromny uśmiech na twarzy. Mimo tego, co przeszła.
— Córka od urodzenia cierpi na zespół Polanda, a pod opieką Fundacji pozostaje od ponad 9 lat. Za nami wiele konsultacji, badań, diagnoz i zabiegów. Wieloletnią rehabilitacją przeciwdziałamy dalszym postępom choroby, ale pragniemy, by Martynka mogła swoją rączką wykonywać to, co nam przychodzi z łatwością — zawiązać sobie buta, odkręcić butelkę. Ta operacja da jej taką szansę — mówi pani Agnieszka, mama dziecka.

Leczenie w Stanach Zjednoczonych — opieka operacyjna plus rehabilitacja związana z ośmiotygodniowym pobytem — to koszt ponad 450 tys. zł. Ale rodzice Martynki z ufnością patrzą w przyszłość. — Do tej pory — dzięki różnym akcjom i ogromnemu zaangażowaniu samej Martynki, która sama zbiera pieniądze do puszki — udało nam się zebrać prawie 300 tys. zł. To pozwala nam wierzyć, że wszystko się uda, że dobrych ludzi, którym tak wiele zawdzięczamy, na tej ostatniej prostej również nie zabraknie — podkreślają.

— Fundacyjne dzieci to nasi sąsiedzi, koleżanki i koledzy naszych dzieci, pomagać im to jak wspierać najbliższych. Możemy dziś pomóc Martynce, bo cały zespół Indykpolu AZS Olsztyn, jego sympatycy i kibice doskonale wiedzą, że wspólnie możemy zrobić więcej — zaznacza Agnieszka Terebiłów z Fundacji „Przyszłość dla Dzieci”.

AP