Zaraz po wejściu do Intermarche można się było natknąć na wielki kosz, który wypełniał się z godziny na godzinę. Można było wrzucać do niego zabawki, słodycze i wszystkie produkty, które przydadzą się na święta.
— Lubię dzieci, a gdy są chore, trzeba im pomagać — mówi 4-letnia Lenka Budzyńska, która pierwszy raz wzięła udział w zbiórce. — Tylko dlaczego tak trudno trafić pieniążkiem w dziurkę?
Pomaganie jednak wcale nie jest takie trudne. Ludzie bez żadnego problemu wrzucali pieniądze do puszek.
— Nie wszystkie rodziny mogą pozwolić sobie na dostatnie święta, więc taka zbiórka to dobry pomysł — przyznaje Antoni Kowalski, emeryt z Olsztyna. — Do kosza wrzuciłem ciastka, a do skarbonki złotówkę. Chciałbym więcej, ale niestety nie mam wysokiej emerytury. Dzielę się sercem. Ale jeśli każdy wrzuci chociaż złotówkę, uzbiera się z tego góra pieniędzy. Ale są też bardziej hojni ode mnie. Ziarnko do ziarnka i zbierze się miarka.
— Tak już mam, że nie przechodzę obojętnie obok takich akcji — dodaje Adam Miśkiewicz, student z Olsztyna. — Znam fundację „Przyszłość dla Dzieci”. Robi dużo dobrego, ale tak naprawdę dzieciaki zdrowieją dzięki nam, zwykłym ludziom. Wystarczy mały gest, a uśmiech jakiegoś malucha będzie wielki. Tym bardziej że w czasie Bożego Narodzenia smutków powinno być jak najmniej. Wesołych świąt!
Zabawki i jedzenie trafią do paczek dla najbardziej potrzebujących podopiecznych fundacji. Pieniądze zostaną przeznaczone na leczenie i rehabilitację dzieci. Kolejna zbiórka w Intermarche w lutym.
Ada Romanowska