Przez osiem lat choroby rehabilitacją udało się go unikać. Niestety przyszedł czas regresu. Antek pilnie zbiera na wózek!
– Mamo nie wiem co się ze mną dzieje! Mamo, tracę siły. Mamo, nie mogę się podnieść – minione lato na długo zostanie w pamięci pani Iwony, mamy fundacyjnego Antka. To właśnie w sierpniu z ust jej ukochanego dziecka zaczęły padać te jakże niepokojące zdania.
– Teoretycznie byliśmy do tego przygotowani. Od lat wiemy, że ta choroba to taki przeciwnik, który zabiera wszystko. Ale w praktyce nikt nigdy nie jest na to przygotowany, mimo że jesteśmy pod stałą opieką opieką psychologa. Widzieć postępującą niepełnosprawność swojego dziecka jest koszmarem, którego nie da się opowiedzieć, niemniej wciąż walczymy!
I bardzo prosimy o wsparcie w zakupie wózka. Z dnia na dzień zrobił się Antkowi bardzo potrzebny – mówi pani Iwona.
W 2016 roku Antek jest wesołym, ruchliwym czterolatkiem. Uwielbia klocki lego i ustawianie samochodzików w ulicznych korkach na dywanie. Jak każdy maluch jeździ na rowerze, biega i bardzo lubi wodę.
– Urodził się duży i silny, dostał 10 punktów w skali Apgara na start. Nic nie zapowiadało tragedii – przypomina pani Iwona.
I nagle zaczyna się dziać coś alarmującego – chłopczyk zamiast stawiać stopy normalnie, zaczyna chodzić na paluszkach. Mama chłopca nie czeka, szybko udają się do lekarza. Genetyk, neurolog, ortopeda, itd. – lista poradni, które muszą odwiedzić zdaje się nie kończyć.
– To był feralny czas. W styczniu wyniszczony chorobą nowotworową zmarł mój mąż, kilka miesięcy później dowiedziałam się, że Antek cierpi na dystrofię mięśniową duchenne’a potocznie zwaną zanikiem mięśni i że jeśli w międzyczasie nie wymyślą jakiegoś cudownego leku – nigdy z tego już nie wyjdzie – wspomina pan Iwona.
Zaczyna się przeciąganie liny z losem i wyścig z czasem, w których wygraną jest każdy sprawny dzień chłopczyka. Odpowiednia suplementacja, ale co najważniejsze bardzo intensywna rehabilitacja jest kluczem do tego, by jak najbardziej opóźnić rozwój choroby jaką jest zanik mięśni i jak najbardziej odsunąć od siebie moment, kiedy nóżki Antkowi odmówią posłuszeństwa. Nóżki, rączki i tak stopniowo całe ciało…
Wiosną 2018 roku mama Antka mówiła – bardzo dużo ćwiczymy, żeby opóźnić moment, kiedy syn siądzie na wózek.
Jest jesień 2024 i te moment właśnie nadszedł.
Uruchamiamy pilną zbiórkę! Antek z Giżycka bardzo potrzebuje waszej pomocy, potrzebuje wózka!
– Za nami wiele kryzysów. Jedne nas wzmacniały, inne osłabiały niemniej nigdy się nie poddamy, nigdy nie złożymy broni. Jednym z takich przełomowych momentów był ten, gdy Antek zmienił szkołę z integracyjnej na specjalną.
Nie odnajdywał się w tej pierwszej szkole. Nie bardzo rozumiał się z rówieśnikami i nie nadążał z materiałem. Ja się bardzo przed tymi przenosinami broniłam. Myślałam, że kontakt ze zdrowymi dziećmi będzie go motywował i skłaniał do działania, jednak było zupełnie odwrotnie Antek był coraz bardziej zakompleksiony, wycofany i niezrozumiany. Przepaście się pogłębiały – opisuje pani Iwona.
W nowej szkole Antek odżył. Pokochał empatyczną, uważną kadrę i panujący tam spokój. Polubił naukę, szczególnie mocno zainteresował się historią. Znalezienie się w bezpiecznym środowisku, które go akceptuje – zdecydowanie wzmocniło chłopca psychicznie. Mimo, że życie tego kochającego wodę chłopca z Krainy Tysiąca Jezior nigdy nie będzie łatwe – ma teraz zasoby, by starać się o siebie walczyć.
– Antek od zawsze bardzo przeżywa to co się z nim dzieje. W zasadzie nikt nigdy niczego przed nim nie ukrywał, staramy się akceptować to czego nie jesteśmy w stanie zmienić. Ale gdy syn pyta wprost: „Mamo czy ja będę zdrowy?” – wciąż nie umiem na to by mu odpowiedzieć, znaleźć odpowiednich słów – mówi pani Iwona.
Dni Antka są gęsto wypełnione najróżniejszymi sposobami terapii. Chłopiec kilka razy w roku jeździ też do Ameryki pod Olsztynkiem na intensywne turnusy rehabilitacyjne. Spotyka się nie tylko z fizjoterapeutami, ale również np. z logopedami. W domu również trwa nieustanna walka.
Takie ćwiczenia to ogromne koszty, ale pieniądze na to muszą się znaleźć.
– Ta choroba atakuje wszystkie mięśnie, więc chodzi o to, by Antek mógł się jak najdłużej komunikować. Widzę też, że mimo pozornej wciąż sprawności rączek, ich zakresy przy podawaniu przedmiotów u Antka też już nie są takie jak kiedyś – opisuje pani Iwona.
W rehabilitacji chłopca bardzo ważną jej częścią jest też częste bywanie na basenie, jak również poddawanie się uprawniającym, stymulującym masażom.
Pani Iwona mówi o tym tak:
– Pływanie jest trochę takim naszym ratunkiem. Namiastką normalności. Antek kocha pływać i jest rzeczą pewną, że gdy nie da rady już chodzić nawet na takie już najmniejsze odległości – woda wciąż pozostanie jego przyjaciółką, Dlatego, że będzie niosła go jeszcze przed siebie dzięki sile Antka rąk.
Mama Antka w tym momencie rozpoczęła szkołę masażu, aby codziennie sama móc wspierać syna niosącym mu sprawność dotykiem i odpowiednim uciskiem. Wiktoria – starsza siostra Antka, z która chłopiec jest bardzo związany zaczęła właśnie naukę w liceum w klasie o profilu medycznym – licząc na to, że w przyszłości będzie mogła pomóc nieuleczalnie na tę chwilę choremu bratu.
Przyjaciele, rodzina, znajomi – wszyscy codziennie sprawdzają płynące z mediów nowinki dotyczące wynalezienie leku na dystrofię mięśniową duchenne’a.
Na razie bez powodzenia. Jednak nie ma co się oglądać na przyszłość -ważne jest tu i teraz, a TERAZ priorytetową sprawą jest szybkie zebranie środków na wózek inwalidzki, który będzie pomagał Antkowi w codziennym życiu.
Bardzo prosimy o wpłaty. Historia Antka jest dramatyczna.
Nie zostawiajmy tej bardzo poturbowanej losem rodziny samej!
Liczy się każda złotówka!
Możesz też przekazać darowiznę wpłacając na konto: 21 1240 1590 1111 0010 2531 7517, wpisując w tytule wpłaty „Antek Żochowski”.
Wspólnie Możemy Zrobić Więcej!