Kornelka zbiera na rowerek. A przecież miała nie chodzić, nie mówić, nie widzieć! Musimy pomóc tej małej wojowniczce spełnić jej marzenie –  jej się to po prostu należy!

 

Cofnijmy się w czasie:

Kornelia ma 2 latka i kilka miesięcy, gdy nagle odrywa się od swojej ukochanej Pumy i robi pierwsze samodzielne kroki. Puma czyli jej ukochany wyżeł patrzy na nią oniemiała. Bo przecież pamięta jak Kornelię przywieziono ze szpitala po narodzinach i na swój psi sposób Pumie udało się wtedy podsłuchać i zrozumieć że:

Ta tak dzielnie trzymająca się teraz jej boku dziewczynka nie będzie chodzić!

Ta dziewczynka nie będzie mówić!

Ta dziewczynka nie będzie słyszeć!

Ta dziewczynka nie będzie widzieć!

Od tych momentów upłynęło już trochę czasu.

Teraz Kornelia ma 10 lat. Słyszy, widzi i chodzi. Również już od jakiegoś czasu do szkoły – a urodziła się z wodogłowiem i to, że będzie umiała się czegoś uczyć – wcale nie było takie oczywiste.

Dziewczynka jest po wielu operacjach, leczeniach i rehabilitacjach. Swoją pierwszą związaną z przepukliną oponowo-rdzeniową przeszła w trzeciej dobie życia.

Pasji życia, zacięcia i energii, by wciąż walczyć o siebie i swoją sprawność jej nie brakuje, jednak brakuje jej środków finansowych, by móc być coraz silniejszą i zdrowszą.

Dawano jej 10 procent szans na jakiekolwiek przeżycie…  A tymczasem 10 lat minęło i Kornelia chce żyć na 100 procent.

Interesuje ją bardzo wiele rzeczy. Kocha zwierzęta, lubi kolorować.

– Na psach zna się lepiej niż niejeden kynolog. Żadna nawet najbardziej niespotykana rasa nie umknie jej wiedzy. Gdyby mogła się bez przeszkód rozwijać, gdyby nie te wszystkie zdrowotne problemy z jakimi się mierzy, to na pewno zostałaby weterynarzem, treserem, a może jakimś psim terapeutą? – zastanawia się pani Wioletta, jej mama.

Mała Kornelka –  mimo że lekarze byli bardzo sceptyczni, od urodzenia – powoli, ale bardzo konsekwentnie parła i prze do przodu zadziwiając wszystkich wokół.

 

– Pamiętam, że gdy kiedyś byłam z czteroletnią wtedy córką w Centrum Zdrowia Dziecka, na sali leżało jeszcze dwóch starszych chłopców z identycznymi schorzeniami jak ona. Żaden z nich nie chodził, a moja mała – co prawda – krzywo i trochę po swojemu, ale śmigała po całej sali jak fryga. Jak oni nam wtedy zazdrościli, jak ją wtedy podziwiali – wspomina pani Wioletta.

To, że Kornelka się nie poddała –  jest wielką zasługą stojącą u jej boku nieustępliwej mamy, która sama próbowała rehabilitować córkę.  Ile tylko sił w rękach, gdy dziewczynka była jeszcze bardzo mała i elastyczna.

– Sąsiedzi myśleli, że coś się u nas złego dzieje, bo córka dużo płakała. Wezwali nawet policję. Ale wyjaśniło się, że Kornelia tak grymasi podczas ćwiczeń. Mimo tych krzyków niezadowolenia – ja musiałam robić wszystko, żeby moje dziecko przywrócić światu i nieskromnie powiem, że chyba mi się udało. Kornelia chodzi, mówi, dyskutuje, „pyskuje” i próbuje się uczyć,  a przecież miała być jak „warzywo” – zauważa jej mama.

To że Kornelia to charakterna i samodzielna panienka nikogo już nie dziwi. Nawet opiekujących się nią lekarzy, którym swego czasu za każdym razem (gdy po raz kolejny nie mogli się nadziwić, że dziewczynka jednak porusza się samodzielnie) powtarzała : „Chodziłam i będę chodzić, tylko nóżki mam krzywe”.

Mimo swoich ograniczeń… Mimo pokrzywionych nóżek, które wciąż wymagają, by nad nimi pracować (nocą dziesięciolatka śpi w ortezach, w dzień używa specjalnych butów ortopedycznych). Mimo bardzo skomplikowanych zabiegów, które przeszła – Kornelia pozostaje bardzo aktywną dziewczynką.

I jak na energiczną (choć niepełnosprawną- tym większy szacunek!)  dziewczynkę przystało –  ma sportowe marzenia.

 Jej marzeniem jest trzykołowy specjalny rower. Rower na którym jeżdżąc mogłaby aktywizować wszystkie mięśnie i ścięgna.

 

– Sprawdzałam ceny w internecie. Taki rower to koszt rzędu kilku tysięcy złotych, a to zupełnie poza moim zasięgiem. Sama środki higieny osobistej  – pieluchy, pieluchomajtki, które codziennie potrzebne są córce – to duży co miesięczny koszt. Do tego dochodzą leki. Choćbym bardzo chciała – nie jestem w stanie kupić mojej córce tak wyśnionego przez nią rowerku – mówi jej mama.

Kornelia idąc – zawsze w jakiś sposób musi walczyć o każdy krok. Nóżki nie zawsze z nią współpracują. Niedawno doszło nawet do tego, że podczas spacerów zaczęły jej się wykręcać kostkami aż do podłogi.

Potrzebna była pilna operacja ścięgien.

Kornelia przeszła ją z powodzeniem. Jednak dziewczynce stale potrzebne jest czujne czuwające nad nią oko i sprawne ręce prawdziwych specjalistów, czyli szeroko zakrojona rehabilitacja.

 

Tak więc cele są dwa:

Kornelka musi wkrótce usiąść na swoim pierwszym prawdziwym rowerku. By na nim z innej, jeszcze bardziej aktywnej perspektywy móc eksplorować świat, do którego według dawnych prognoz – prawie  nie miała mieć dostępu.

Ten rowerek tej małej- za jej determinację i upór –  się po prostu należy!

Gdyby każdy z nas dorzucił na niego nawet jakaś małą kwotę… Zebralibyśmy na niego nawet w kilka dni! Pomyślcie o tym.

Kornelka musi mieć stały dostęp do rehabilitantów i fizjoterapeutów. Bez ćwiczeń może przyjść regres. Bardzo tego nie chcemy. Nie po to dziewczynka przeszła już tak długą i wymagającą drogę ku sprawności… By teraz się cofnąć. Razem możemy sprawić, że regres jej nie zagrozi.

 Kochani – nóżki Kornelki w naszych rękach. Razem możemy sprawić, że dziewczynka dalej tak pięknie będzie się poruszać i korzystać z życia.

Niech rowerek doda jej sił. Niech regularne ćwiczenia dalej tak ambitnie stawiają ją na nogi!

Razem mamy wielką MOC! Możemy pomóc spełnić marzenia! Pamiętajcie o tym!

Możesz też przekazać darowiznę wpłacając na konto: 21 1240 1590 1111 0010 2531 7517, wpisując w tytule wpłaty „Kornelia Wójcik”.