Znasz ten stan, gdy wszystko Cię irytuje: słowa, gesty, nawet obrazy i zapachy? Gdy brzęcząca pod sufitem mucha doprowadza Cię do szału? Gdy mimo zmęczenia miotasz się w łóżku jak wyrzucona na brzeg ryba i nie możesz zasnąć? Tak krzyczy przeciążony układ nerwowy. Twojego dziecka też, tylko że ono jeszcze tego nie rozumie. Jakie są objawy przebodźcowania dziecka i jak mu pomóc?

Przebodźcowane dziecko – pierwsze kroki

1.

Zacznijmy od podstaw: żyjemy w świecie pełnym bodźców, a nasze ciało odbiera je jako stresory. W końcu, chcąc nie chcąc, zmuszają je do odpowiedzi, reakcji, działania. I dobrze, jak bowiem zauważa Agnieszka Stążka-Gawrysiak, coachka (także kryzysowa), autorka książek o samoregulacji dla dzieci i dorosłych „Self-Regulation” oraz bloga DyleMatki.pl: – Do normalnego, codziennego funkcjonowania potrzebujemy energii, Ona pozwala nam radzić sobie ze stresorami, czyli bodźcami oddziałującymi na nasz organizm i powodującymi napięcie, na przykład obrazami, dźwiękami, zapachami. Stres jest odpowiedzią organizmu na te bodźce.

Stres stresowi jednak nierówny, co już grubo ponad pół wieku temu zauważył Hans Hugo Selye, węgiersko-kanadyjski lekarz, który poświęcił całe swoje zawodowe życie badaniu stresu (także jako źródła wielu chorób somatycznych). To właśnie jemu zawdzięczamy podział stresu na krótkotrwały i pozytywny eustres, który właśnie napędza do działania, oraz przewlekły, przeciążający, a wręcz wyniszczający dystres. – Cała sztuka polega na tym, żeby nauczyć się reagować na różne bodźce tak, by jak najczęściej być w stanie eustresu, a jak najrzadziej dystresu – mówi Agnieszka Stążka-Gawrysiak.

To trudna sztuka, z jej opanowaniem nie radzi sobie wielu dorosłych, a tym bardziej dzieci, których układ nerwowy jest bardzo delikatny i dopiero się przecież rozwija.

Stąd tak łatwo o przebodźcowanie dziecka, które może dotyczyć różnych obszarów, przede wszystkim:

  • biologicznego: gdy następuje przeładowanie stresorami oddziałującymi na zmysły (głośne dźwięki, jasne/mrugające światło, wysoka temperatura, niewłaściwy rytm dobowy, brak rutyny zwłaszcza u niemowląt i małych dzieci);
  • poznawczego: kiedy następuje przeładowanie informacjami i „system operacyjny”, jakim jest mózg, nie nadąża z ich przetworzeniem;
  • społecznego, gdy liczba i natężenie kontaktów jest większa, niż rzeczywiste zapotrzebowanie bądź też pojawiają się trudne sytuacje społeczne, w tym konflikty;
  • emocjonalnego, gdy dziecko nie jest w stanie udźwignąć kumulujących się w nim emocji.

Może Cię zainteresować:

By sprawy skomplikować jeszcze nieco bardziej: przebodźcowanie dziecka nie zawsze wynika ze stresorów odczuwanych jako nieprzyjemne. Agnieszka Stążka-Gawrysiak jako przykład podaje oczekiwanie na Świętego Mikołaja, imprezę urodzinową czy otrzymanie wymarzonego prezentu. – Chociaż to generalnie przyjemne sytuacje, niektóre małe dzieci nie są w stanie znieść emocjonalnego napięcia, które się z nimi wiąże. I również w tej sytuacji wykazują objawy przebodźcowania – wyjaśnia ekspertka. Stąd, jak dalej zauważa: – Najprościej mówiąc, przebodźcowanie sprawia, że czujemy się źle w swoim ciele. Natomiast to, jak się ono objawia, zależy od wielu czynników.

To sprawia, że objawy przebodźcowania są bardzo indywidualne.

2.

Nie oznacza to bynajmniej, że objawy przebodźcowania dziecka są trudne do uchwycenia. Najważniejszą wskazówką dla rodziców bądź opiekunów jest to, że przebodźcowane dziecko zaczyna zachowywać się inaczej, staje się „nieswoje”: nadpobudliwe, nadmiernie impulsywne, nie potrafi usiedzieć w miejscu – albo przeciwnie, wycofuje się, staje się apatyczne, unika interakcji. Albo takie i takie na przemian, bo charakterystyczny objaw przebodźcowania to zmienne nastroje dziecka, drażliwość czy płaczliwość.

Na tym nie koniec, paleta reakcji dziecka na przeciążenie układu nerwowego obejmuje ponadto:

– reakcje obronne: krzyk, ataki złości, szczypanie, ciągnięcie za włosy, bicie, odpychanie innych osób,

– unikanie kontaktu wzrokowego, chowanie się, unikanie ludzi, stany lękowe,

– zaburzenia rytmu dobowego, problemy z zasypianiem, wybudzanie się, koszmary,

– objawy somatyczne, w tym ból głowy, nasilona wrażliwość sensoryczna,

– zaburzenia koncentracji i uwagi.

Co istotne, nie zawsze przebodźcowanie u dziecka daje o sobie znać od razu.

Aleksandra Charęzińska, oligofrenopedagożka i terapeutka integracji sensorycznej, która opracowała autorski program zajęć sensorycznych dla niemowląt i dzieci Smyko-Multisensoryka (R) zauważa: „są też dzieci, które nazywamy »zbieraczami». Zbierają i reagują dopiero kiedy przeleje się ich »czara goryczy«. Może to być nocny wybuch, trudności z wyciszeniem, zasypianiem lub wybudzaniem wiele razy w ciągu nocy (np. budzenie się z krzykiem)”.

To, jakie objawy przebodźcowania wystąpią u dziecka, a nawet kiedy to nastąpi (czyli: gdzie przebiega jego granica) zależy w dużej mierze od jego profilu sensorycznego. Te zostały z kolei na polskim gruncie opracowane przez dr Martę Wiśniewską, a omawia je m.in. Aleksandra Charęzińska na swojej stronie internetowej.

Dzieci przecież są zupełnie różne, i to, co jedne doprowadza do szału, dla innych jest impulsem do działania. Warto zatem przyjrzeć się swojemu dziecku i spróbować wstępnie rozpoznać, do którego bohatera „Kubusia Puchatka” mu najbliżej pod względem sensorycznym: czy jest wrażliwe na przebodźcowanie i pod jego wpływem staje się marudne jak Królik – albo ucieka w kąt jak Prosiaczek? A może to typowy Tygrysek, który nieustannie potrzebuje stymulantów?

To o tyle istotne, że pozwala pomóc dziecku, gdy staje się przebodźcowane.

3.

Przebodźcowane dziecko w pierwszej kolejności trzeba odciąć od stresora: wyciszyć dźwięki, wyłączyć światła, zminimalizować liczbę i natężenie otaczających go bodźców. Takie wyciągnięcie wtyczki z kontaktu to jednak dopiero pierwszy krok – a kolejne będą zależały właśnie od indywidualnych preferencji dziecka i jego profilu sensorycznego.

Podstawowe techniki wyciszania dziecka, które jest przebodźcowane, to:

– tworzenie „cichej przestrzeni”: oddzielnego pokoju albo chociaż kącika, w którym dziecko może odciąć się od nadmiaru bodźców, otulić kocem, ułożyć na poduszkach, schować w namiocie, otulić specjalnym kocem obciążeniowym;

– ćwiczenia oddechowe;

– masaże ciała;

– zabawy sensoryczne, wykorzystujące m.in. sensoryczne klepsydry, latarki, gniotki.

Długą i ciekawą listę tych ostatnich z własnego doświadczenia wymienia Dorota Kośkiewicz, oligofrenopedagożka, surdopedagożka i terapeutka pedagogiczna. Wśród pomocy relaksacyjnych, które mogą przydać się, gdy dziecko jest przebodźcowane, wylicza m.in.:

– gniotki, gluty, squishi do ściskania,

– miękkie poduszki i worki sakko,

– woreczki o różnej fakturze i wypełnieniu,

– papier do targania,

– podświetlane sztalugi do rysowania,

– tuby sensoryczne,

– zdrapki, wodne malowanki.

Znając swoje dziecko, z pewnością wspólnie znajdziecie optymalne dla niego rozwiązanie, by pomóc mu zredukować objawy przebodźcowania. Pamiętaj jednak, by przede wszystkim szanować granice dziecka, być cierpliwym i wspierającym rodzicem. Jak zauważa Aleksandra Charęzińska w artykule na blogu mamologia.pl: „Przebodźcowanie wiąże się z przytłoczeniem i najlepsze, co możesz zrobić dla swojego dziecka w takiej sytuacji to być obok, wspierać i towarzyszyć. A jeśli coś mocno Cię niepokoi, pamiętaj, że możesz skorzystać z pomocy specjalisty”.

4.

W radzeniu sobie z przebodźcowaniem pomocna może być samoregulacja (ang. self-regulation).

Godne uwagi jest jedno z podejść do samoregulacji o nazwie Self-Reg, opracowane przez Stuarta Shankera, profesora psychologii i filozofii z Kanady. Pomaga ono rozpoznać i zrozumieć wpływ stresu na nasze samopoczucie i zachowanie. – Self-Reg był początkowo dedykowany dzieciom w spektrum autyzmu. Okazało się jednak, że sama praca z nimi niewiele wnosi, póki rodzice są zestresowani, przebodźcowani. Stąd metodę samoregulacji powinni stosować również dorośli, bo badania dowodzą, że wówczas cała rodzina radzi sobie z dystresem znacznie lepiej – mówi Agnieszka Stążka-Gawrysiak.

Self-reg proponuje pięć kroków, których wykonanie pomaga zarządzać doświadczanym stresem i redukować objawy przebodźcowania, zarówno u siebie, jak i u dziecka:

1. dostrzeżenie objawów stresu (nietypowego zachowania),

2. zidentyfikowanie jego źródła,

3. zredukowanie stresorów,

4. podjęcie refleksji nad tym, co się wydarzyło, wyciągnięcie wniosków,

5. regeneracja, odbudowa zasobów energii.

Z obserwacji ekspertki od samoregulacji wynika, że z pierwszymi etapami jeszcze jakoś sobie radzimy, ale im dalej w las, tym ciemniej. – Często skupiamy się jedynie na objawach przebodźcowania i zredukowaniu ich doraźnie: jeśli na przykład dziecko jest narażone na zbyt głośne, drażniące dźwięki, wyprowadzamy je do innego pomieszczenia – zauważa Agnieszka Stążka-Gawrysiak. – Ale już nie przychodzi nam do głowy, by podpowiedzieć mu, żeby zastanowiło się nad tym, co odczuwa w ciele, gdy jest przebodźcowane – ani nie przekazujemy mu stopniowo odpowiedzialności za to, by umiało samo się w takiej sytuacji uregulować, nie uczymy też, by starało się zarządzać okolicznościami, prowadzącymi do przebodźcowania.

Dodajmy: bo też i sami często nie umiemy sobie z tym poradzić. – W sytuacji, gdy dziecko jest przebodźcowane, zazwyczaj rodzicowi udaje się mu pomóc tu i teraz. Ale jeżeli będzie się to powtarzać, a my nie zadbamy o siebie fundamentalnie, w końcu i nam baterie wysiądą i również wejdziemy w stan przeciążenia – ostrzega ekspertka.

Aneta Wawrzyńczak-Rekowska

Poprzedni artykuł ze strefy rodzica: