Wiadomość o chorobie dwuletniej Kingi sprawiła, że świat rodziny zawalił się w jednej chwili. Rodzice dziewczynki nie zamierzają się poddawać i walczą, ale potrzeba im wsparcia. Jedynym ratunkiem na ocalenie dziecka jest leczenie za granicą.
Uratujmy razem Kingę!
— Każdy może wesprzeć Kingę taką kwotą, która jest na jego miarę. Jeśli zsumuje się nawet te najdrobniejsze kwoty, wyjdzie suma, która może uratować Kingę.
Iwona Żochowska-Jabłońska, dyrektor Fundacji „Przyszłość dyrektor Fundacji „Przyszłość dla Dzieci”
Dołącz do zbiórki, zaproś znajomych.
Zwyczajna rodzina: tata, mama, dwie małe córeczki. Do wakacji ich życie toczyło się spokojnie w Gródkach pod Działdowem. A potem przyszedł koszmar…
Pan Tomasz, tata dziewczynek, nie zadaje sobie pytania: „Dlaczego”? Jak mówi, i tak nie uzyska odpowiedzi. Co to da? Po co się zadręczać? Lepiej działać.
Kiedy rozmawiamy, mija trzeci tydzień pobytu starszej córeczki Kingi w szpitalnej sali Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Pan Tomasz towarzyszy jej dzień i noc. Mama dziewczynki, musiała zostać w domu z sześciomiesięczną Ewą. Karmi ją jeszcze piersią. Musieli się więc rozdzielić.
Kiedy rozmawiamy, Kinga przytyka nos do szyby i podziwia koparki stojące przy szpitalu
Dziewczynka niedawno dostała gorączki, a że jest leczona onkologicznie, musiała trafić na oddział. Pobyt się przedłużył, bo potem po chemioterapii pojawiły się powikłania. — Gdybym mówił, że jest dobrze, to bym skłamał — mówi smutno pan Tomasz. Diagnoza o raku mózgu padła o pierwszej w nocy. — Tego nie da się zapomnieć.. — wzdycha.
Mówią, że Kinga jest bardziej podobna do mamy. Jej rodziców zachwycał jej rozwój: szybko zaczęła chodzić i wyraźnie mówić. Była żywiołowa i energiczna. Aż do lipca, kiedy pojawiły się pierwsze oznaki choroby.
Dziewczynka była ospała, mało jadła, często płakała. Lekarze w pobliskim szpitalu nie byli w stanie jej zdiagnozować. Pod koniec lipca trafiła do szpitala w Olsztynie. Tam niezwłocznie wykonano jej badanie głowy rezonansem magnetycznym.
Jak zaczęła się walka dziewczynki z podstępnym przeciwnikiem?
Dziewczynka była ospała, mało jadła, często płakała. Lekarze w pobliskim szpitalu nie byli w stanie jej zdiagnozować. Pod koniec lipca trafiła do szpitala w Olsztynie. Tam niezwłocznie wykonano jej badanie głowy rezonansem magnetycznym.
Odkryto duży guz, który umiejscowił się pod czaszką. Jeszcze w nocy zapadła decyzja o przetransportowaniu jej do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Tam lekarze zdecydowali o jak najszybszej operacji. Guza usunięto, według lekarzy, praktycznie w całości. Wyniki histopatologiczne potwierdziły złośliwy guz mózgu AT/RT
Po operacji dziewczynka miała niedowład prawej strony i problemy z mówieniem. A teraz robi pierwsze kroki.
Ulubioną bajką i przytulanką dziewczynki jest królik Bing. Kinga lubi też „Smerfy” czy „Misia Uszatka”. Te bajki umilają jej pobyt w szpitalu, który wydaje się nie mieć końca.
— W Gródkach mówią, że Kinga to gwiazda wsi — uśmiecha się pan Tomasz. — W sklepie zawsze dostawała cukierka gratis.
Dlatego gminna społeczność postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Mieszkańcy zaczęli organizować zbiórki. Ktoś założył licytacje na Facebooku Bazarek „u Kingi”. Grupa ma już 2,5 tys. użytkowników, którzy prześcigają się w licytacjach różnych rzeczy i usług. Cały dochód przeznaczony jest na leczenie dziewczynki.
Guz AT/RT jest bardzo złośliwym guzem, który diagnozuje się niemal wyłącznie u dzieci. Na oddziale neurochirurgii szanse Kingi określono jako 1:100. Kinga jednak zaskakująco szybko zregenerowała się po operacji.
Co więcej, dzięki sile i determinacji po serii rehabilitacji ręka dziewczynki powróciła do pełnej sprawności.
Kinga jest już po pierwszej serii chemioterapii.
Rezonans magnetyczny wykazał małe, ale liczne ogniska nowotworu na rdzeniu kręgowym i w mózgu. Po chemioterapii bardzo spadły wyniki krwi. Kinga musi walczyć dalej. A czasu jest bardzo mało.
Rodzice szukają pomocy za granicą. Ze wstępnych wyliczeń wynika, że potrzeba na nie aż 200 tys. zł. Rodzina dziewczynki sama sobie nie poradzi finansowo.
. — Każdy może wesprzeć Kingę taką kwotą, która jest na jego miarę — przekonuje Iwona Żochowska- Jabłońska, dyrektor zarządzająca Fundacją Przyszłość dla Dzieci. — Jeśli zsumuje się nawet te najdrobniejsze kwoty, wyjdzie suma, która może uratować Kingę.
Aleksandra Tchórzewska
Przeczytaj też:
Bądź z nami na bieżąco, obserwuj nas na FACEBOOKU